Poprzednie posty poświęciłam pracy teoretycznej Ebenezera Howarda oraz przykładom wprowadzania jej w życie. Opublikowana przez niego w 1898 roku teoria miasta-ogrodów zrewolucjonizowała sposób patrzenia na miasta. W sposób analityczny zdefiniował on potrzeby i pragnienia mieszkańców miast oraz problemy współczesnych mu metropolii. Pragnął stworzyć remedium dla tych przeludnionych, brudnych i zanieczyszczonych ośrodków.
W swojej książce Garden cities of To-morrow opisał koncepcję hybrydy posiadającej wszystkie zalety miasta i wsi równocześnie. Miasta-ogrody łączyły poczucie życia w dużej i różnorodnej społeczności ze spokojem i naturalnym pięknem wsi. Idea ta urzekła architektów i urbanistów na całym świecie i zainspirowała ich do stworzenia ośrodków podążających za planami Howarda.
O tym co zakładała teoria miast-ogrodów i jak wyglądało jego wyobrażenie o idealnym mieście pisałam w pierwszym poście. Drugi tekst w serii poświęciłam przykładom miast-ogrodów na świecie. Trzeci, opowiada o miastach zgodnych z wytycznymi Howarda, które znajdują się w Polsce. Dziś przyszedł czas na post ostatni i finalną opowieść o miastach-ogrodach.
W mojej opinii wizja uporządkowanego, logicznego miasta wypełnionego zielenią jest zachwycająca. Myśląc o swojej wymarzonej przestrzeni do życia widzę dom, z którego rowerem mogę dojechać do pracy. Miejsce gdzie mogę rozważyć zakup psa albo posadzenie własnych warzyw w przydomowym ogródku. Problemem jest to, że tę samą wizję mają tysiące ludzi na całym świecie. Wizja domu, dobrej pracy i szczęśliwej rodziny z psem, kotem i ogródkiem do pielenia zawładnęła myślą dużej części pracujących w mieście osób. I nie jest to moda nowa.
Ludzie z natury dążą do urzeczywistnienia swoich marzeń. Część z nich decyduje się na zakup działki lub domu, by żyć w otoczeniu zieleni. Zjawisko to jest na tyle powszechne, że zaczyna brakować działek i domów dobrze skomunikowanych z centrami miast. Skutkuje to wyprzedawaniem terenów o gorszej jakości, ale dostępnych. Ich lokalizacja wymusza na właścicielach pogodzenie się z długodystansowymi dojazdami do pracy. To zaś prowadzi do sytuacji zupełnie przeciwnej wizji Howarda – do rozlewania się miast. Zamiast budować samowystarczalne okręgi tworzy się satelity, które są sypialniami dla dużych miejskich ośrodków.
Sytuacja ta wynika z dokładnie tych samych potrzeb, o których pisał Howard – życia w bliskości z zielenią, potrzeby rekreacji na świeżym powietrzu, ale równocześnie chęci życia i pracy w mieście. Jest to idea miasta ogrodu zweryfikowana przez rzeczywistość i jeden z głównych argumentów przeciw tej teorii. W tekstach krytycznych idei miasta-ogrodów zarzuca się bowiem doprowadzenie do rozlewania się miast i niszczenie naturalnego krajobrazu poprzez wprowadzanie do niego miejskiej, luźno zaplanowanej zabudowy.1 Osobiście zgadzam się z tym głosem jedynie częściowo. Gdyby miasta-ogrody były projektowane jako dokładna kopia wizji Howarda, skutki nie byłyby tak szkodliwe. Jednak przez to, że idea ta traktowana jest jako wytyczna do planowania dzielnic, a nie odrębnych ośrodków miejskich miasta rozlewają się i zagarniają coraz większe obszary.
Innym aspektem pracy Howarda, który uważam za szkodliwy jest dzielenie miast na strefy. Każde z planowanych przez niego miast miało być podzielone na obszary pełniące oznaczone funkcje. Strefa kultury i usług zaplanowana została w centrum. Od niej, aż do obrzeży, rozchodziły się coraz większe okręgi kolejnych stref. Kolejno strefa mieszkalna, strefa rekreacji, strefa przemysłu lekkiego, strefa upraw. Każda z nich wydzielona pasami zieleni.
Podział ten wydaje mi się czymś nienaturalnym dla miasta. Miasto, w moim wyobrażeniu, powinno być przestrzenią różnorodną. W małej skali podział jest niezauważalny. Jednak wprowadzony w dużej sprawia, że poruszający się po mieście ludzie stają się uzależnieni od środków transportu. Odległości między poszczególnymi strefami miasta są bowiem zbyt duże by swobodnie pokonywać je pieszo.
Oba opisane wyżej zagadnienia nie powinny być może wielkim problemem gdyby miasta-ogrody były planowane ściśle według wytycznych Howarda. Były małe i miały bardzo dobrze rozwiniętą sieć komunikacji transportu zbiorowego. Rzeczywistość każe się jednak zastanowić czy ta wizja jest realna. Howard przewidywał, że komunikacja między miastami oparta będzie o kolej. Zakładał też użycie wszelkiego rodzaju pojazdów zaprzężonych w konie, szybkich tramwajów2 i przemieszczanie się pieszo. Nie brał pod uwagę aut, które zrewolucjonizowały komunikację w miastach. Ich rozpowszechnienie zwiększyło odległości jakie każdego dnia przebywają mieszkańcy miast. To doprowadziło do zwiększenia się skali samych miast, przez co współczesne miasta-ogrody rzadko są niewielkimi, samowystarczalnymi miasteczkami.
Kolejną kwestią jest utopijność idei Howarda. Żyjący w jego mieście ludzie musieliby rozumieć miejsce swojego zamieszkania i w bardzo silny sposób się z nim utożsamiać. Musiałby panować tam pewnego rodzaju rygor, w którego istnienie niestety nie wierzę, jeśli mówimy o dużym społeczeństwie, a nie o jednostkach. Idealne społeczeństwo pasowałoby do tego idealnego miasta, jednak rzeczywistość nie składa się jedynie z idealnych ludzi żyjących w zgodzie wśród zieleni.
Paradoksalnie sam Howard zdawał sobie sprawę z tego, że społeczeństwo nie jest idealne. Sposób, w jaki sobie z tym poradził jest dla mnie jeszcze jednym argumentem przeczącym ideałowi miast-ogrodów. Postanowił on ukryć część społeczeństwa przed wzrokiem mieszkańców idealnego miasta. Po dokładnym przyjrzeniu się projektowi Howarda widać, że są na nim punkty odseparowane od głównego ośrodka miejskiego i oddzielone polami uprawnymi lub sadami. To tam, w oddaleniu, zupełnie niepołączone z resztą obszaru, zostały zlokalizowane domy dla sierot lub starców, ośrodki dla osób niepełnosprawnych czy farma dla epileptyków (sic!). Są one ulokowane w bezpiecznej, niezakłócającej idylli odległości.
Wykluczenie części społeczeństwa nie jest widoczne na pierwszy rzut oka, jednak po dokładnym przestudiowaniu planów staje się niemożliwe do przeoczenia. Co z tymi, którzy są zbyt biedni, są w trudnej sytuacji życiowej, zmagają się z nałogami lub chorobami psychicznymi? Wbrew pozorom nie zapomniano o nich w tej teorii, a jedynie skrzętnie oddzielono i ukryto. Mimo iż jest to szokujące, fakt zwrócenia uwagi na osoby mierzące się z różnego rodzaju problemami jest czymś przełomowym. Tak, pewna grupa została odsunięta od centralnej części miasta, nie została jednak pozostawiona sama sobie, a znaleziono dla niej miejsce i przestrzeń. Uważam kwestię wykluczenia za jeden z najcięższych zarzutów wobec pracy Howarda. Zaplanowanie miejsca dla osób starszych, sierot i chorych świadczy o tym, że zdawał on sobie sprawę z istnienia społecznych problemów. Mimo to zdecydował się na rozwiązanie ich za pomocą segregacji, a nie przez zaproponowanie konkretnych działań, które pomogłyby im w łatwiejszym życiu w społeczeństwie.
Równocześnie sam fakt przewidzenia dla nich miejsca sprawia, że ciężko traktować miasta-ogrody jak teorię szkicową. Przeciwnie – jest to bardzo dogłębnie przemyślana praca teoretyczna, która mimo iż jest prosta do zrozumienia, porusza temat planowania miasta w sposób bardzo szeroki i wielopoziomowy. Na pierwszy, pobieżny rzut oka, projektowane miasto jest piękną idyllą. Jednak im dokładniej się ją analizuje staje się dziełem totalnym i na wskroś realistycznym. Teoria ta opisuje miasta nie tylko jako skupisko budynków. Porusza ona także zagadnienia związane z administracją, handlem czy gospodarką w przestrzeni zurbanizowanej.
Traktuję pracę Howarda jako zapis marzeń o idealnym mieście i próbę dostosowania tego marzenia do rzeczywistości. Celem tej teorii było przede wszystkim znalezienie rozwiązania dla problemu z jakim mierzyły się współczesne autorowi miasta. Nie opracowywał on koncepcji przestrzeni idealnej. Jego celem było znalezienie alternatywy dla życia w mieście.
Dlatego też myślę o tej pracy jako o procesie, który Howard zapoczątkował. Przeanalizował on problemy z jakimi mierzą się ośrodki miejskie i określił kierunek w jakim powinny się one rozwijać. Później próbował dopasować do tej wizji społeczeństwo – co poskutkowało oddzieleniem jego części.
Co najważniejsze zauważył on, że przestrzeń miejska powinna służyć mieszkańcom. Podkreślał, że dla zdrowego życia w mieście konieczna jest obecność zielonych terenów rekreacyjnych. Są to ważne postulaty wyznaczające kierunek, w jakim powinno rozwijać się miasto.
Mimo iż teoria miast ogrodów nie stanowi remedium na problem przeludnionych miast, jest niesamowicie istotnym głosem w dyskusji o projektowaniu. Jej tekst przedstawia nowe spojrzenie na miasta i ich rozplanowanie. Jest to też definicja wartości istotnych przy projektowaniu przestrzeni. Zwraca ona uwagę na takie aspekty projektowania jak bliskość terenów rekreacyjnych czy odległość między parkami publicznymi a miejscem zamieszkania. Próbuje znaleźć sposób na rozwiązanie problemu dostarczania surowców do miast czy radzenie sobie z problemami społecznymi. Nie na wszystkie z tych zagadnień znajduje rozwiązania, jednak wyznacza kierunek i pokazuje sposób w jaki powinno się myśleć o planowaniu miast.
W planowaniu nie chodzi przecież jedynie o samo rozmieszczenie budynków i zaprojektowanie estetycznych placów. Howard w swojej pracy pokazuje jak niesamowicie złożonym tworem jest miasto. Nie może więc dziwić, że rozwiązanie problemu miasta jest równie skomplikowane i złożone jak ono samo.
Uważam, że Howard mylił się w większości swoich założeń. Traktował projektowanie miast zbyt sztywno i rygorystycznie. Nie wyciągał wniosków z otaczającej go rzeczywistości. Mimo to wyznaczył kierunek i pokazał sposób na analizowanie i opracowywanie teorii urbanistycznych. Dlatego też teoria miast-ogrodów jest dla mnie pozycją tak niesamowicie ważną. Nie traktuję jej jako wyznacznik. Mówiąc szczerze ja się z nią w większości nie zgadzam. Mimo to szanuję ją i uważam, że była ona jedną z prac, która sprawiła, że dziś możemy myśleć o projektowaniu miast ekologicznych, dostępnych dla różnego rodzaju ludzi i przyjaznych do życia.
Podczas szukania materiałów na temat miast-ogrodów znalazłam artykuł, którego istnienie pewnie nikogo nie zdziwi. Opowiada on o Oświęcimiu i jego projekcie z czasów II wojny światowej, gdy miał stać się idealnym miastem-ogrodem w interpretacji nazistów.
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2012/11/20/auschwitz-idealne-nazistowskie-miasto/#2
Znalazłam go szukając materiałów o mieście-ogrodzie tu:
http://onowymodernizm.pl/miasta-ogrody-2/
Oba teksty bardzo polecam.
- https://en.wikipedia.org/wiki/Garden_city_movement
- http://zalesie-dolne.pl/public/content/File/pdf/praca_magisterska_idea_miasta_ogrodu_w_swietle_wspolczesnych_procesow_suburbanizacji.pdf