II Bawełniana

“Długotrwałe deszcze, trzaskające mrozy, dzikie wichry, z lodowych obszarów mórz północy lecące, ryły na tych śniatach tajemne pismo przyrody, a człowiek przechodni skrobał tu byle rylcem pierwsze litery swego imienia i nazwiska, serce przebite strzałą, krzyże i niewyraźne znaki, któremi chciał upamiętnić motyli swój pobyt na ziemi, zaznaczyć chociaż w ten sposób pasye swoje, utrwalić i odtworzyć wiary, radości i trwogi, jakikolwiek zostawić po sobie znak, któryby, sprostał długowieczności samotnych braci, na samotnej górze.”

 

To cytat z opowiadania Stefana Żeromskiego pod tytułem “Sambor i Mestwin“. Zostało ono napisane, gdy pisarz wypoczywał w Orłowie – miejscu zrobienia zdjęcia.

 

On w bardziej elegancki sposób opisuje to, co pomyślałam widząc ten napis.

 

Ja załamałam ręce nad ludzką głupotą. Głaz, który niedawno był fragmentem rezerwatu* przyrody został ozdobiony „sercem przebitym strzałą”.

 

Dlaczego zostawiamy na wszystkim odcisk swojej ręki? Kamień, który przypuszczalnie był częścią lodowca, przetaczającego się przez nasz kraj tysiące lat temu, został zniszczony w ciągu kilku sekund z powodu czyjejś rocznicy. Czy czyjeś szczęście jest wystarczającym argumentem żeby niszczyć przyrodę?

 

My – ludzie – lubimy zostawiać swój ślad wszędzie. Mamy potrzebę pozostawienia podpisu na rzeczach, które wyszły spod naszej ręki. Jest to potrzeba, którą w pełni rozumiem. Obiema rękoma podpisuję się pod cytatem z książki „Dziennik” Chucka Palahniuka, do której wracam co parę lat: “dekarze piszą na dachu, zanim pokryją go papą i dachówką. Tynkarze piszą na ścianach, zanim pokryją je płytą albo sztukaterią. Nazwisko i data. Zostawiają jakąś małą część siebie na użytek kogoś w przyszłości. Może myśl. Byliśmy tutaj. My to zbudowaliśmy. Pamiątka. (…) Taki rodzaj miłej domorosłej nieśmiertelności”.

 

Zgadzam się z tym i też tak robię. Uważam, że jestem jednak do tego w pełni uprawniona. Tak samo jak wspomniani dekarze i tynkarze – podpisuję coś co wyszło spod mojej ręki.

 

Działaniem, którego nie rozumiem jest zwykłe pozostawienie podpisu „byłem tu”. Uważam, że autorzy takich wpisów na ścianach, głazach, drzewach nie mają do niego prawa ponieważ to nie oni stworzyli to po czym piszą.

 

Rozumiem inicjały tam, gdzie świadczą o jakimś osiągnięciu. Rozumiem, że osiągnięciem Państwa T i K było szczęśliwe przeżycie wspólnie dwóch lat. Nie rozumiem jednak pomysłu by tym osiągnięciem niszczyć fragment pięknego i naturalnego terenu.

 

Czy mam rację narzekając na bezmyślność? Nie wiem.

 

Mimo to gratuluję Państwu T i K szczęścia.

 

Życzę im też mądrości na przyszłość i refleksji. Czy nie lepiej przelać swoje szczęście w działanie, które zmienia otaczający nasz świat na lepsze?

 

Może lepiej posadzić drzewo niż niszczyć przyrodę?

 

*Niedawno – ponieważ granicę rezerwatu “Kępa Redłowska” wyznacza zbocze klifu. Opisywany kamień prawdopodobnie odczepił się od zbocza i spadł na plażę. Przestał więc być już częścią obszaru chronionego.