Piękno i co?

Na ostatnim roku studiów, zaraz przed obroną, spotkaliśmy się z naszym Profesorem. Mieliśmy szybko omówić pytania do egzaminu dyplomowego, co trwało wieki. Profesor żwawo omawiał pytanie za pytaniem, ale nawet to nie zbliżało nas do końca. Czasem zadawał pytania w eter dając nam możliwość odpowiedzi, czasem machał ręką na naszą niewiedzę i starał się streścić pięć lat studiów w trzech zdaniach.

 

Sala w jego biurze była pełna ludzi, część słuchała, część nie, aż nagle padło z ust Profesora pytanie skierowane do naszego kolegi – a czy pan w ogóle uważa, że w architekturze chodzi o piękno? Pan patrzy na projekt i myśli “to jest piękne”?

 

To pytanie zapadło mi w pamięć bardzo mocno. Bo o co chodzi w architekturze jeśli nie o piękno? Venustas, firmitas, utilitas – piękno, ponadczasowość i użyteczność – te trzy cechy miała mieć w sobie architektura według Witruwiusza.

 

Venustas, firmitas, utilitas to zasady, które zostały opisane  w pierwszym wieku przed naszą erą przez Witruwiusza w traktacie O architekturze ksiąg dziesięć. Traktat ten jest jednym z najwcześniejszych znanych nam dzieł mówiących o teorii architektury. Od XV wieku, kiedy to został odnaleziony w Szwajcarskim klasztorze w St. Gallen, stanowi podstawę edukacji architektów i klucz do zrozumienia budownictwa starożytnej Grecji i Rzymu. Venustas, firmitas, utilitas powtarzaliśmy przez pięć lat studiów jak mantrę, żeby zderzyć się z  krótkim i rzeczowym pytaniem Profesora.

 

Zestawienie tego co wykładano nam na studiach tak pieczołowicie jako podstawę podstaw, nadrzędną teorię, z rzeczywistością nadal sprawia, że muszę się zastanawiać na tym, czy w architekturze chodzi o piękno?

 

Jeśli rzeczywiście ma być ona  piękna to co w kanonie budynków, które znać i rozumieć trzeba, robi dom Matki projektu Roberta Venturiego? Przecież to kompozycyjny miszmasz niezrozumiały dla zwykłego odbiorcy. Spadzisty dach, łuki, okna różnych wymiarów sprawiają, że odbiorca czuje się w najlepszym wypadku zagubiony.

 

A może architektura ma być ponadczasowa? Gwiazda światowej architektury – grupa BIG – właśnie skończyła, wystawiła i z powrotem zwinęła swoje najnowsze dzieło – ogromną srebrną dmuchaną sferę pokazaną na festiwalu Burning Man. Niewątpliwie była to architektura i to w ogromnej skali, ale było to też przeciwieństwo ponadczasowości.

 

A użyteczność? Peter Eisenmann, dziś znany przede wszystkim dzięki pomnikowi ofiar Holocaustu w Berlinie, od roku 1968 zamęczał swoich klientów niemożliwymi domami pełnymi schodów prowadzących do nikąd, sypialni, w których małżeńskie łóżka przecięte były na pół przez okienną szybę, a domy, mimo że pełne światła, nie były możliwe do ogrzania. Albo Le Corbusier, chyba najbardziej znana legenda architektury, twórca modernizmu, który uparł się, że w hallu jego najbardziej znanego budynku mieszkalnego – Willi Savoye – będzie stała umywalka. I koniec. Kropka. Po co komu łazienkowa umywalka witająca gości? Na pewno jest bardzo użyteczna. A wręcz symboliczna 1.

 

Czyli co? Ma być piękna ta architektura?

 

Użyteczna?

 

Ponadczasowa?

 

Te trzy ideały to podstawa nauczania architektów. Venustas, firmitas, utilitas powtarzają profesorowie uczelni na całym świecie. Venustas, firmitas, utilitas każdy student wie, że tak ma budować w przyszłości. Są to ideały, które weszły do kanonu myślenia i nauczania o architekturze.

 

Ale czy taka jest architektura, którą znamy? Jak często zdarza się nam iść przez miasto i z zachwytem ogarniać wzrokiem wszystko co nas otacza? Patrzeć na budynki i myśleć “to jest piękne”? Rzadko. Przynajmniej w mojej opinii.

 

A może nie o to chodzi, żeby otaczało nas piękno. Myślę, że piękno w architekturze to ideał do którego się dąży, ale przy projektowaniu stawia się nacisk na inne wartości. Na wygodę, trwałość, logikę. Na to, żeby ten skomplikowany wielofunkcyjny twór, którym jest budynek, jakoś stał i pozwalał ludziom z niego korzystać. Jeśli przy okazji cieszy oko – to świetnie. Jednak przede wszystkim architektura ma rozwiązywać problem. Problem braku przytulnego dachu nad głową, problem braku wygodnego miejsca do pracy, problem pustej ulicy, którą strach przejść w nocy.

 

Czyli architektura ma być odpowiedzią na jakieś pytanie. Powinna rozwiązywać zdefiniowany problem. Ale jak budynek ma to zrobić? Dlaczego może mieć takie znaczenie i moc? Warto się zastanowić jaki problem rozwiązuje otaczająca nas architektura. Przypatrzeć się relacjom między budynkami w przestrzeniach gdzie czujemy się swobodnie, albo przeciwnie, tam, gdzie czujemy się zakłopotani i nie na miejscu. Zobaczyć, które wnętrza sprawiają, że mamy poczucie bezpieczeństwa, a które są nam obce.

 

Wiemy, że architektura nie może być jedynie piękna, teraz czas zrozumieć jaka powinna jeszcze być żeby być dobra. Pora zastanowić się nad pytaniami na jakie odpowiadają otaczające budynki.

 

Do zobaczenia!

 

 


 

1 Dlaczego ta umywalka jest symboliczna? Znajduje się ona zaraz przy rampie wprowadzającej do części mieszkalnej willi. Miała ona służyć do obmycia rąk, symbolicznego oczyszczenia ich przed wejściem do domu.